Klasyka.

Klasyczna historia o dobrych ludziach, których Kicia R. i Dziadek T. spotykają na swej drodze.

Kitty R.

Zmierzch. Za minutę noc.

Kicia R. i Dziadek T. stają przy drodze, by złapać stopa do Ar-Raszidijji. Już po chwili staje przy nich kobieta z dzieckiem na plecach, a za plecami resztą rodziny (dwóch synów, jednego z nich żona i ich dziecko). Głośno i dobitnie kobieta mówi (“nie możecie tak tu”), potrząsa swoją piersią (“jesteście moimi dziećmi”) i autorytarnie nakazuje (“najpierw zjecie, wyśpicie się i rano ruszycie dalej”). I tak Kicia R. i Dziadek T. trafiają do ogromnego domu, z jeszcze większą rodziną, drzewkiem cytrynowym w ogrodo-kuchni, rybkami na skraju (bez napowietrzacza w akwarium). Obowiązkowo myją stopy przed jedzeniem i oddają się błogości gościny. Kicia R. dowiaduje się co grozi za posiadanie noża w miejscu publicznym, co za picie alkoholu, a co za palenie haszu. Wtenczas tata rodu wraca do domu z pracy, natychmiast zostaje otulony kocem, dostaje baraninę (“wczoraj jeszcze beczącą”) do przyprawienia (“bo nikt tak dobrze jak on nie potrafi”) i długą fajeczkę do pykania. Mama rodu zawiązuje chustę na głowie Kici, by było jej najcieplej w czasie snu.


Pewien Berber wczoraj powiedział: dobrzy ludzie spotykają dobrych, źli złych.
A Kicia R, uwielbia podróż bez planu. Klasyka.

Następnego dnia Kicia R. suszy włosy w słońcu, by kilka godzin później oddychać mroźnym powietrzem gór Atlasu. Widzi małpy w lesie, zapierające dech bezkresy i paletę barw Atlasu. To wszystko pokręca Kicię do reszty (fot.1), a Dziadek T. musi rozprostować kości (fot.2).

*Dialogi z arabskiego tłumaczył Dziadek T.

comments powered by Disqus