O porannych eksplozjach, pięknie spływu wśród łabędzi i o ulubionym mieście Kici R., czyli nietypowe atrakcje w Polsce.

Kicia R. i Sir Last żegnają Azję Południowo-Wschodnią i przylatują do Europy. Przez kolejne tygodnie Kicia R. przeżywa istny food porn, przede wszystkim za sprawą malin, truskawek i pomidorów! Zachwyca się również chłodnym, letnim powietrzem, które chwyta łapczywie chaustami (Droga Azjo, czy wiesz jak głęboko można odetchnąć, gdy powietrze nie jest parne i gorące? I że mózg pracuje na wysokich obrotach nie tylko w środowisku klimatyzacji?).

Kicia R. jako rodowita obywatelka, przyjmuje na klatę wyzwanie pokazania Polski Sir Lastowi. Kraków? Poznań? Gdańsk? Nie proszę Państwa, ona postanawia rozegrać to inaczej. Na pierwszy ogień idzie zatem Bemowo Piskie. Malutka mieścina położona w sercu Mazur. Na jej całość składa się kolorowe blokowisko, dwa bary, dwa sklepy spożywcze i jeden food truck. Kicia R. i Sir Last w Bemowie Piskim oddają się przecudnej gościnie S., miłej przyjaciółki. Rano budzą ich wystrzały eksplozacji, które trzesą całym blokiem tak, że nawet okna drżą. Takie sobotnie poranki, to tylko w koszarach wojskowych! Wieczorem udają się razem do baru, gdzie Sir Last przeżywa niezłe zaskoczenie; oto w malutkim, polskim miasteczku pośrodku lasu, Sir Last zostaje otoczony przez swoich rodaków Anglików, którzy bombardują go small talkami. Wszystko dlatego, że Bemowo Piskie to przede wszystkim wojskowa atmosfera, czyli przebywa tu kilkuset żołnierzy przede wszystkim Amerykanów i Anglików. Czas w Bemowie Piskim upływa zatem Kici na przyjemnym piwkowaniu, zacnym spływie kajakowym rzeką Krutynią, pysznym obiedzie w Ruciane Nida oraz takich sobie pierogach w Ełku. I jeszcze ten mecz, Polska – Kolumbia, który swój właściwy punkt kulminacyjny dla Kici R. miał tak naprawdę godzinę po już zakończonej grze. To właśnie wtedy w barze, w Bemowie Piskim, zobaczyła uradowanych kilku Kolumbijczyków w przyjaznych objęciach gromady Polaków. Wszystkich ich razem piłka połączyła we wspólnej zabawie w najlepszym możliwym wydaniu. Ponad podziałami. Ponad wynikami.

-Kiciu, a co oni tam śpiewają? - pyta Sir Last.

-Polacy nic się nie stało, Polacy nic się nie stało! - tłumaczy Kicia R.

-O, to Wy nawet macie piłkarską piosenkę nawet na taką okazję? - zauważa Sir Last.

A potem jadą do Lidzbarka Warmińskiego, gdzie od razu po wyjściu z busa wpadają w towarzyski wir, czyli spacer od knajpy do knajpy. To tam jedzą najbardziej nieświeżą rybę na świecie, ale za to jej smak szybko przykrywają pysznymi lodami o smaku Czarny Las (śmietanka, czekolada i wiśnie). W Lidzbarku Warmińskim Kicia R. i Sir Last spędzają zaledwie jedno popołudnie, ale za to wypełnione towarzyskimi spotkaniami aż po same piwne brzegi. Zaliczają nawet spanie w hostelu na krzywy ryj, a następnego dnia okrutnego kaca.

Na deser kiciowego tour de pologne, Kicia R. i Sir Last udają się do Torunia. Gdy tylko wysiadają z pociągu kiciowe serduszko zaczyna bić najmocniej; w końcu Toruń to jej ulubione miasto w Polsce. Nigdzie indziej nie ma takiego więzienia w centrum miasta, takiej Starówki, która poza sezonem pustoszeje i zaprasza do spokojnego spaceru pośród pięknych ceglanych kamienic. Nigdzie indziej rzeka nie jest tak zwyczajna i prosta. Nigdzie indziej Kicia R. nie zaliczyła takich imprez, gry w piłkarzyki na zakrwawionym po bójce stole, śpiewu pieśni ludowych na zerwanym filmie, czy też imprezy techno na opuszczonej stacji benzynowej. Toruń love! Szczególnie w najlepszym towarzystwie ulubionego R., czyli wieloletniego przyjaciela Kici R.

Mili, Kicia R. poleca: jeśli będziecie w Polsce to koniecznie zajrzyjcie na Warmię, Mazury i do Torunia. Może nie zaliczycie muzeów i pomników, ale to właśnie tam spotkacie jeziora, łosie, świeże ryby, pyszne pierniki i niepowtarzalny klimat Polski.